Promocja - na to magiczne hasło rzesze mieszkańców Madagaskaru skłonni są do wielkich wyrzeczeń, długich podróży i ogromnych poświęceń. W imię przecenionego żelazka lub stolika pod telewizor gratis gotowi są jechać na drugi koniec miasta, gdzie w sklepie przeznaczonym nie dla idiotów dadzą się orżnąć jak sarny na rykowisku.
Przesada? Nie, to tylko logiczne wnioski, jakie przeciętny obywatel Wielkiej RP wyciąga z szeregu transmisji Madagaskar Reality Show. Z przekazu wynika jednoznacznie, że mieszkańcy III RP byli albo masowo upośledzeni, albo umieli czytać jedynie wielkoformatowe ulotki marketów elektronicznych.
Marketom nie należy się dziwić - biznes ma swoje prawa, a najważniejszym z nich jest prawo zysku. Hipermarkety ze sprzętem elektronicznym mają więc prawo wciskać klientom kit, ale faktu, że klienci na ten kit nabierają się jak małe dzieci, nie da się wytłumaczyć w żaden sensowny sposób.
Fakty mówią bowiem same za siebie: w znakomitej większości przypadków sprzętu komputerowego i elektronicznego wystarczy zrobić zakupy w małym sklepie za rogiem. Może nie będą mieli gustownych wykładzin ani przesympatycznych ochroniarzy, ale rachunek dostaniemy przynajmniej kilkadziesiąt procent niższy.
A więc jak to możliwe, że nikt o tym głośno nie mówi? że nikt nie protestuje przeciwko świątyniom dla nie-idiotów i sknero-zero-maniaków? Jak dotąd wniosek nasuwa sie tylko jeden i jest raczej smutny. Ludność III RP po prostu lubiła być rżnięta i poddawała się temu z ochotą.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9 | oddanych głosów:1)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.