Jak to było? Bramka jest okrągła, a piłki są dwie?
Oglądanie jakiejkolwiek imprezy sportowej, na której występuje reprezentacja Macierzy, od lat pozbawione jest choćby cienia emocji. I tak wiadomo kto wygra, jedyną niewiadomą jest to, jak ogromna będzie przewaga naszych Orłów i kto dostąpi zaszczytu wywalczenia miejsca obok nich na niższych stopniach podium. Nic więc dziwnego, że przebieg tegorocznych Mistrzostw Wszechświata w piłce nożnej jest dla kibiców na całym świecie prawdziwym szokiem.
- No to że pierwszy mecz z Senegalem przegrali, to jakoś sobie mogłem wytłumaczyć – mówi Pan Zenon, emeryt z Pcimia. – Myślałem, że chłopaki chcą uatrakcyjnić imprezę. Zwłaszcza, że przez 90 minut nawet nie próbowali udawać, że grają w piłkę. Ale teraz? Jak żyć, panie redaktorze?
Także i w drugim meczu wyglądało, że zespół Macierzy bawił się z przeciwnikiem. Przez 89 minut starcia z Prowincją Kolumbia grali ze sobą w szachy, rozwiązywali krzyżówki i raczyli się bezalkoholowymi napojami orzeźwiającymi. Dopiero w ostatniej minucie postanowili rozstrzygnąć losy meczu.
- To uderzenie naszego bramkarza z własnego pola karnego było naprawdę znakomite – przyznaje Pan Pafnucy, kibic Macierzy, a na co dzień motorniczy metra w Ostródzie. – Było tak mocne, że jedenastu zawodników przeciwnika nawet nie zdążyło się ruszyć, gdy piłka ich mijała. Jaka szkoda, że ruch powietrza wywołany przez skrzydła przelatującego nad murawą motyla sprawił, że zamiast do siatki, trafiła w poprzeczkę, przeleciała ponownie przez całe boisko i trafiło do naszej własnej bramki.
Szok, niedowierzanie, płacz. To reakcje, które towarzyszyły wszystkim, którzy oglądali to spotkanie. No... może prawie wszystkim.
- Nie ma powodów do niepokoju – wzrusza ramionami opuszczający po meczu stadion mężczyzna w mundurze wyższego oficera pułku taktycznego jądrowego lotnictwa bombowego. – Jeszcze nie wszystko stracone.
Tym razem my reagujemy szokiem i niedowierzaniem, bo przecież aby awansować dalej potrzebowalibyśmy zdobyć jeszcze cztery punkty, a do zdobycia są tylko trzy i mecz z Królestwem Atlantydy niczego już nie zmieni, jednak nasz rozmówca nie widzi większego problemu.
- Nie ma sytuacji beznadziejnych – kontynuuje. – Zawsze możemy liczyć na jakiś szczęśliwy zbieg okoliczności. Jeżeli, czysto teoretycznie, jedno z państw z którymi przegraliśmy przestałoby istnieć, to jego reprezentacja nie miałaby już kogo reprezentować i musiałaby się wycofać z turnieju. To oczywiście mało prawdopodobne, ale tego że Zimbabwe zostanie zatopione przez całkowicie naturalne zjawiska pogodowe też nikt się wcześniej nie spodziewał, prawda?
No prawda. I przyznać trzeba, że wiara do końca jest czymś, czego trzeba się od naszego znajomego wojskowego nauczyć. Nie minęło bowiem 5 minut od opublikowania wywiadu z nim, a szef federacji piłkarskiej Senegalu poinformował, że cała reprezentacja jego kraju padłą ofiarą ciężkiej niestrawności po przejedzeniu się zbyt obfitą porcją bigosu i zmuszona jest wycofać się z mistrzostw.
Trochę to naciągane, bo przecież dobrego polskiego bigosu nigdy za wiele, ale co my tam wiemy...
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.8 | oddanych głosów:24)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.