Zbliżają się wybory (chociaż ostatnio jakby wolniej) i obywatele na Madagaskarze, wiernej kopii III RP z roku 2005 coraz częściej padają ofiarą manipulacji, którą bez skrupułów stosują politycy. Dlatego też postanowiliśmy opublikować krótki przewodnik po charakterycznych postaciach sceny politycznej III RP w formie kolejnej części słowniczka pojęć.
Leszek Miller: Jeśli prawdą jest to, co mówił, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, to jest nikim. Bo zwyczajnie nie skończył, ale za to jest skończony. Ten paradoks może być zrozumiany lepiej w świetle wcześniejszych jego wypowiedzi, w których twierdził, że jeśli jego partia obieca gruszki na wierzbie, to gruszki wyrosną. Co ciekawe - mówił tak jeszcze przed wypadkiem!
Anita Błochowiak: Są tacy, którzy twierdzą, że to fajna laska. Są tacy, którzy twierdzą, że może i fajna, ale okropnie głupia. Bez żenady przyjmuje telefony komórkowe w zamian za obietnicę ich eksponowania. Świetnie nadawałaby się do wojska, gdyż polecenia wykonuje bezmyślnie i bez poddawania ich w wątpliwość. Gdybyśmy na Madagaskarze mieli siedzibę redakcji, w ciągu kilku dni doprowadziłaby do naszej eksmisji i zamieniła ją na swoje biuro poselskie.
Tomasz Nałęcz: Fajny misiek. Wrażliwy społecznie, sympatyczny, wykształcony, nawet inteligentny. Dobrze by było, gdyby w każdym sejmie znalazł się ktoś taki i jeszcze lepiej, gdyby nie było takich zbyt dużo.
Marek Belka: Trzyma fason spoko-kolesia z tytułem profesora, ale coraz mniej ludzi daje się nabrać na te gierki. Okropnie umoczony w aferze PZU. Jeden z tych polityków, którzy nie potrafią wytłumaczyć dlaczego w procesie prywatyzacji najwięcej zyskała ta firma, w której oni akurat doradzali. A szkoda, bo miał zadatki na fajnego faceta.
Józef Oleksy: Mistrz sztuki pieprz..nia farmazonów. Nikt tak jak on nie umie mówić nie na temat. Nawet Lepper mógłby brać u niego lekcje. Z jego wypowiedzi nigdy nic nie wynika, zaś jego opinie nigdy nie są nic warte. Stary komunistyczny beton i tyle.
Bracia Kaczyńscy: Frustraci jakich mało. Najchętniej zlustrowaliby wszystko co się rusza, ale zanim to nastąpi zamknęliby wszystkich Polaków w areszcie, jako podejrzanych. Jeden z nich jest tak wielkim nieudacznikiem, że nadal mieszka z mamą i nie ma żadnego majątku. To jednak nie przeszkadza mu wierzyć, że byłby dobrym premierem, albo nawet prezydentem.
Wiesław Kaczmarek: Szczwany lis. Zamieszany we wszystkie możliwe i niemożliwe afery, ale za to dużo bardziej przebiegły od kolegów po fachu. Jak tylko wyczuje, że ziemia pali mu się pod nogami biegnie do TVN24 i opowiada jakie to okropne rzeczy się dzieją i jak to on już nie może dłużej milczeć. Dzięki temu zazwyczaj oglądamy go w glorii chwały zamiast na ławie oskarżonych.
Roman Giertych: Przebiegły karierowicz. A poza tym, po prostu zły, zakłamany i głupi człowiek.
Jan Rokita: Odkąd pozbył się Marii z imienia stał się jakoś bardziej pewny siebie. Teraz jest już tak pewny, że z góry odrzuca wszelkie próby kontrargumentacji. Mimo to należy oddać mu sprawiedliwość i przyznać, że jego formacja jako jedyna przedstawiła jakikolwiek plan gospodarczy dla kraju. A to w roku 2005 ważniejsze niż aborcja, lustracja i religia w szkołach razem wzięte.
Marek Borowski: Strasznie nudny człowiek. Jak na polityka zbyt szary i zbyt przeciętny. Nic nie słychać o aferach z jego udziałem. Ogólnie nie spełnia żadnego kryterium, żeby pretendować do ważnej roli w państwie. Do tego trzeba mieć chociaż wizję, której Borowskiemu albo brak, albo trzyma ją w tajemnicy.
O politykach Samoobrony nie pisaliśmy celowo. Szkoda miejsca na serwerze.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:8.4 | oddanych głosów:7)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.