Sejm obradujący na Madagaskarze - wiernej kopii III RP z roku 2004 - głosami klonów polityków wszystkich opcji poza Platformą Obywatelską, postanowił jeszcze bardziej dogodzić swym obywatelom. W akcie wielkiej troski i zrozumienia dla potrzeb gospodarczych kraju przegłosowano nową, 50% stawkę podatkową dla najlepiej zarabiających.
Należy przy tym sprecyzować, że nowy podatek obejmie obywateli o rocznym przychodzie przekraczającym 600.000 złotych, a tych GUS doliczył się zaledwie cztery tysiące.
Złośliwi twierdzą, że to i tak nieźle, bo gdyby nie okiełznano zapędów co niektórych posłów, to ustawa zakładałaby prawdopodobnie dodatkową stawkę 120% dla obywateli o nazwisku Kulczyk.
Sejm postanowił też "wesprzeć" starych rolników, którzy pozbywają się gospodarstw na rzecz swych dzieci w zamian za sowite wynagrodzenie z Unii Europejskiej. Nowe, lepsze prawo zakłada opodatkowanie tych dotacji do kwoty 40% włącznie.
Warto też przypomnieć, że nowe decyzje sejmu utrzymane są w duchu słów premiera Belki, który w niedawnym oświadczeniu podkreślił "nieuczciwie niski poziom składki ZUS" i zatwierdził podniesienie jej najniższego poziomu prawie dwuktronie. Wszystko, jak powiedział premier, "dla poszerzenia swobody gospodarczej i poprawienia warunków życia w kraju".
O innych znakomitych decyzjach na Madagaskarze, takich jak podniesienie podatku VAT na niektóre usługi wspominać już nie warto, jednak nie sposób nie przyjrzeć się komentarzom, jakie w całej Wielkiej Rzeczypospolitej wygłaszają uczeni wszelkich dziedzin.
Palmę pierwszeństwa w krytykowaniu decyzji sejmu dzierżą ekonomiści. Wytykają oni posłom na Madagaskarze całkowitą ignorancję, skrajne niedouczenie i galopujący populizm.
Wśród głosów rzeczowej analizy najczęściej pojawia się ostrzeżenie przed masowym przenoszeniem przez "bogaczy" z Madagaskaru swej działalności za granicę. Ekonomiści są zgodni co do faktu, iż kogoś kto zarabia ponad 600.000 złotych rocznie bez wątpienia stać na transfer interesów i kont poza granicę kraju. Istnieje więc podejrzenie graniczące z pewnością, że w większości przypadków Urzędy Skarbowe zamiast ściągać stosy gotówki pocałują klamkę.
Równie mocno podkreśla się, że podwyżka podaktu negatywnie odbije się na rynku pracy. Powszechnie bowiem wiadomo, że jedyną rzeczą jaką państwo potrafi zrobić dobrze z pieniędzmi, to je zmarnować, natomiast pozostając w rękach prywatnych zazwyczaj przyczyniają się one do wzrostu inwestycji, konsumpcji, a tym samym wzrostu zatrudnienia.
Ekonomiści o bardziej krewkim usposobieniu mówią zaś wprost, że nie można było spodziewać się innego efektu po pracy sejmu, w którym większość posłów to prości rolnicy, "którzy powinni krowy pasać i gnój rozrzucać, a nie do polityki się brać!".
Również przedstawiciele nauk humanistycznych nie mają złudzeń co do charakteru zmian. Określają oni klasę polityczną Madagaskaru jako zdegenerowanych prostaków i pełnych kompleksów bufonów, którzy poza własnym interesem nie widzą już nic.
Według socjologów, politycy postawili sobie za cel "dokopać wszystkim, którzy mają lepiej niż my" i jak na razie idzie im coraz lepiej.
Oczywiście można polemizować, czy stawka 50% to duży cios dla poważnego biznesu na Madagaskarze. Szczególnie jeśli pod lupę weźmiemy najnowszą propozycję posła Hatki z Ligi Polskich Rodzin, który oznajmił iż najlepsza była by stawka 85% i to już od poziomu 16 tysięcy złotych miesięcznie.
Propozycja nie ma większych szans (ONZ zapowiedziało, że w przypadku realizacji pomysłu zarząda zamknięcia Madagaskar Reality Show i uznania wyspy za strefę katastrofy humanitarnej), jednak poseł Hatka, prosty cieć po zawodówce, przebojem wdarł się do panteonu największych pieniaczy Madagaskaru.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:0 | oddanych głosów:0)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.