Trwa zmasowany ostrzał Pekinu z lądu, morza i powietrza.
Setki ciężkich i superciężkich jednostek pancernych, lotnictwo, piechota i marynarka wojenna ruszyło ostro na Pekin. Tym samym operacja przywracania spokoju w Polskiej Prowincji Chińskiej zmieniła kryptonim z "Żółtego Alarmu" na "Mówi się trudno".
Pierwsze doniesienia z frontu donoszą o twardym oporze Bardzo Rewolucyjnej Armii Ludowo Wyzwoleńczej Która Wyzwoli Chiny A Może Nawet Okolice (nazwa oficjalna). W jej posiadaniu znalazło się kilka polskich hiperfortec wielolufowych na gąsienicach Jan III Sobieski, które technicznie rzecz biorąc są niezniszczalne.
- Mamy z nimi spory problem - mówi szef połączonych sztabów - Zmasowany ostrzał rakietowy, bombardowanie jądrowe czy nawet bezpośrednie trafienie rakietą z głowicą termojądrową o podwyższonej mocy nie robi na nich wrażenia. Tu trzeba sposobu.
Nieoficjalnie wiadomo, że sposobem mają być stacjonujące na orbicie jednostki Polskiej Marynarki Gwiezdnej, jednak szczegóły przedsięwzięcia są już ściśle tajne. Z kolei analitycy wojskowi dość sceptycznie wypowiadają się o możliwości uszkodzenia wrogich hiperfortec i proponują wziąć ich załogi głodem.
Trochę lepiej sytuacja wygląda w powietrzu. Lotnictwo wspierające natarcie Korpusu Inwazyjnego ma miażdżącą przewagę nad wrogiem a według relacji świadków eskadry bombowców lecących w stronę Pekinu nierzadko przesłaniają słońce na kilka godzin. Doniesienia o zestrzeleniu jednego z naszych F-12 klasy Bociek dziś rano okazały się ostatecznie fałszywe - wprawdzie pilot katapultował się, ale przez przypadek.
Na lądzie główne skrzypce grają żołnierze ciężkiej piechoty pancernej, która szturmuje przedmieścia miasta. Ponieważ Armia Chińska stosuje taktykę powstrzymywania za wszelką cenę, niejednokrotnie do akcji wchodzi również wsparcie szturmu atomowego, które puszcza z dymem (bywa, że radioaktywnym) całe dzielnice.
- Wiemy, że to mało wyrafinowana metoda, ale mówi się trudno. Terminy gonią, a do centrum Pekinu wciąż daleko - mówi jeden urzędników Ministerstwa Wojny.
Od samego początku trwania szturmu na miasto towarzyszy mu orkiestra kilkuset dział dalekiego zasięgu, które z morza rażą cele w mieście. Ryk dział nie milknie nawet w nocy i chociaż z celnością na tak wielkich dystansach bywa różnie, to żołnierze bardzo chwalą sobie wsparcie z morza nie tylko w sensie militarnym, ale również czysto ludzkim.
- Zawsze dobrze wiedzieć, że są na morzu chłopaki, które jak trzeba zrównają to czy tamto z ziemią. No nawet jak zrównają nie to co trzeba, to i tak jakoś człowieka na duchu podnosi. - mówi pragnący zachować anonimowość żołnierz.
Samozwańcze władze chińskie ani myślą kapitulować, jednak tysiące żołnierzy Armii Ludowej składa broń i przechodzi na naszą stronę wymachując polskimi dokumentami i zapewniając o przymusie jakiemu zostali poddani. Trafiają oni pod opiekę psychologów oraz agentów Ministerstwa Informacji, którzy pomagają dojść do siebie i wstępnie weryfikują autentyczność zeznań prześladowanego obywatela.
Mimo to walki trwają i określane są jako "dość gwałtowne" co w nomenklaturze dzisiejszych wojskowych oznacza, że istnieją niewielkie szanse, że w Pekinie ostanie się w całości jakikolwiek budynek wyższy niż parterowy.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.8 | oddanych głosów:18)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.