Niedawno
minęło pół wieku od kiedy w Liberii, niewielkim afrykańskim państewku,
wybuchły walki pomiędzy siłami rządowymi i rebeliantami. Od 2003 roku, kiedy
ONZ ustaliło kto jest dobry, a kto zły, do Liberii regularnie posyłane
były misje pokojowe. Misje zawieszono w 2029 roku po opublikowaniu raportu, który
podsumował dokonania NZ na przestrzeni 26 lat. Wynikało z niego, że w
Liberii życie straciło prawie pół miliona "Błękitnych Hełmów",
a podział kraju na 142 strefy stabilizacyjne wcale nie poprawił
bezpeczeństwa miejscowej ludności, której i tak już niewiele zostało.
Po wycofaniu wojsk ONZ, do Liberii
ściągać zaczęły bandy awanturników z całego świata, których jedynym
celem było mordowanie, grabienie i gwałcenie wszystkiego, co jeszcze w tym
kraju zostało. W 2051 roku samozwańczy prezydent Liberii wypowiedział nawet
wojnę Polsce, jednak Ministerstwo Wojny uznało to za "tani
chwyt, mający doprowadzić do przyłączenia Liberii do Wielkiej
Rzeczypospolitej, czego nikt u nas specjalnie nie chce...".
Dziś na przejściach granicznych z
Liberią zaopatrzyć się można w granatniki, ciężkie karabiny maszynowe, a
nawet czołg lub helikopter. Funkcjonariusze graniczni rozdają zaś przyjezdnym
niewielkie broszurki informujące, które ugrupowanie rebelianckie jest
aktualnie górą i jakie stawki obowiązują za zwalnianie ewentualnych zakładników.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:7 | oddanych głosów:2)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.