Zalane domostwa, nieprzejezdne ulice, setki tysięcy ludzi bez prądu. Nadal nie obliczono bilansu strat po przedwczorajszym "potopie", powstałym po pęknięciu tamy na rzece Huangpu w północnej części Prowincji Chińskiej.
- Katastrofa! Apokalipsa! Takie odszkodowanie dostanę, że jeszcze moje prawnuki nie będą musiały pracować! Dlaczego?! - skarży się Nauj Michata, skromny rolnik, który stracił dobytek całego życia.
Spora część mieszkańców zalanych okolic uważa, że polskie wojsko specjalnie zburzyło tamę, chcąc zemścić się za konspirację z Chińską Ludową Armią Wyzwoleńczą. Te domysły potęgowały relacje ocalałych pracowników, którzy twierdzili, że słyszeli wybuchy.
Te wszystkie nonsensowne oskarżenia przerwało pojmanie czterech jeńców, złapanych przy sabotażu linii kolejowej Pekin - Szczecin. Po wielogodzinnych [MINISTERSTWO INFORMACJI OSTRZEGA! - CIEKAWOŚĆ TO PIERWSZY STOPIEŃ DO PIEKŁA!] wyjawili informacje o planowanym wysadzeniu tamy przez ChLAW.
Zapanowała chwilowa konsternacja. Dlaczego Chińczycy, mieliby zalewać swoich rodaków? Przecież w tych rejonach mieszkańcy byli przychylni chińskiemu ruchowi oporu. Dalsze działania wywiadu rozwiały wszelkie wątpliwości.
- Fala wody miała uderzyć w oddaloną ok. dwudziestu kilometrów bazę V Korpusu Inwazyjnego - mówi rzecznik wywiadu Stefan Paciorkowski. - Na szczęście sabotażyści pomylili się w obliczeniach.
Ministerstwo Wojny podaje, że jest coraz bliżej wytępienia Chińskiej Armii Wyzwoleńczej oraz Tymczasowej Rady Ocalenia Chin, a także kilkudziesięciu innych organizacji działających w Prowincji Chińskiej na szkodę Wielkiej Rzeczpospolitej.
- Taki naród, że wystarczy rzucić na oślep kamieniem, a trafi się w jakiegoś konspiratora - tłumaczy niezależny ekspert.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.3 | oddanych głosów:24)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.