PAMIĘTNIK CZOŁGISTY
anonimowego
żołnierza Polskich Korpusów Inwazyjnych
część IX by Yoghurt
24
VII 2052
środa
Mały incydent z samego rana. Jeden z chłopaków z piechoty,
który poszedł się odlać pod mury osamowej twierdzy, został
ostrzelany gęstym ogniem karabinów maszynowych i broni
krótkiej oddziału fanatyków, który stacjonował akurat na tym
murze, który gość podlewał. Cóż, w obronie własnego życia
wyciągnął broń, zastrzelił 15 kanadastańczyków i wrócił
do swoich. Profilaktycznie postanowiliśmy ostrzelać ten odcinek
muru, aby więcej fanatycy problemów nie sprawiali. Trzy
moździerze rozwiązały definitywnie problem, choć stworzyły
inny- teraz chłopaki z piechoty muszą biegać dalej się
odlać, bo już nie mają muru służącego do tych celów.
Po południu wreszcie przefaksowało nam dowództwo najnowsze
rozkazy- zaatakować bezzwłocznie, ale nie uszkodzić pałacu.
Ta druga część rozkazu zastanawiał mnie- w jaki sposób
zaatakować kogoś siedzącego w twierdzy przy okazji tejże
twierdzy nie uszkadzając? Wysłałem wiadomość do sztabu, że
trzeba się będzie zastanowić jak wykurzyć zwolenników Osamy
i jego samego bez naruszania budowli... Dali nam wolną rękę i
pozwolili odłożyć atak aż do wymyślenia sposobu...
25 VII 2052
czwartek
Radziliśmy się między sobą dość długo, jakby tu dziabnąć
tych przeklętych fanatyków. W końcu przez myśl przemknął mi
najprostszy z możliwych sposobów: Zagazować sukinsynów! Cała
jednostka przyklasnęła temu pomysłowi, ja zaś nadałem
wiadomość dla dowództwa- „mamy plan, niezwłocznie go
wykonamy”. Nasza artyleria zapakowała do dział najnowszy
wynalazek wspaniałych polskich naukowców- gaz o wdzięcznej
nazwie „Breton”. Dokładnego składu nie znam, ale jak
głosiła etykietka na pudełku:
„Związek silnie trujący, z ekstraktów naturalnych, nowość
na rynku. Kup dwa w cenie jednego.
Składniki: naturalny metan, cyklon-X, konserwanty, emulgator
E-223
Przechowywać w temperaturze 5-15 stopni. Data ważności- na
spłonce pocisku.”
Przed salwą wszyscy założyli maski gazowe, Wojtek uruchomił
kamerę, aby nakręcić tą wiekopomną chwilę, po czym
usłyszeliśmy huk naszej artylerii....Przeciągły gwiiiiiiizd
i... nic. Gdy tylko ujrzeliśmy spore gabarytowo pociski
„Breton” przelatujące lobem za mury pałacu Osamy,
sądziliśmy że coś usłyszymy, siakiś huk czy coś w tym
stylu. a tu nic! Czekamy minutę. Dwie. Pięć. Dziesięć. Nic
się nie dzieje. W końcu stwierdziliśmy, że coś jest nie tak.
Komunikat od artylerzystów brzmiał: ”Nie pytajcie nas o co
chodzi, my tylko walimy gdzie każecie”. Pomyślałem sobie, ze
może napisali coś na etykietce, poza składnikami. Jak się
okazało- miałem rację. Otóż zaraz pod danymi co do
składników i datą ważności dojrzałem napisane drobnym
druczkiem: „przed użyciem dobrze wstrząsnąć”. Jak
dowiedziałem się od artylerzystów, nie czytali ulotki przed
wystrzeleniem pocisków i teraz takie efekty. Cóż, pierwszy
plan nie wypalił, gdyż „Bretonów” mieliśmy tylko na
jedną salwę- to był prototyp...
Dowództwo, gdy dowiedziało się o naszym niepowodzeniu
opieprzyło każdego oficera od porucznika wzwyż w jednostce, po
czym kazano nam odłożyć atak na dzień następny. Dodatkowym
priorytetem poza załatwieniem fanatyków i nieuszkodzeniem
twierdzy było też odzyskanie pocisków „Breton” zza murów
twierdzy.
26 VII 2052
piątek
Hah, chyba polubię nieco naszych przeciwników. Nie dość, że
sami pchają nam się pod gąsienice, strzelają do swoich, to
jeszcze pomagają nam w zdobywaniu ich ostatniego bastionu! Jak
mawia staropolskie porzekadło: „Ciekawość to pierwszy
stopień do piekła”. Najwidoczniej Osama i jego kumple o tym
nie słyszeli. Ci kretyni, ku naszemu wielkiemu zdumieniu,
wytruli się sami... Cóż, zainteresowało ich, co jest
wewnątrz dużych, cylindrycznych przedmiotów, które wpadły za
ich mury...
I tak właśnie zagazowano całą fortecę ostatnich potomków
Talibów. Osobiście wlazłem do twierdzy, poszukać ocalałych
jeszcze z pogromu, jednak potykaliśmy się tylko o trupy. Z buta
otworzyłem hebanowe drzwi oznaczone wielkim napisem OSAMA BIN
LADEN III i ujrzałem brodate ciało spoczywające nieruchomo na
biurku. Jak okazało się potem, przywódca Kanadastańczyków
nie padł od gazu- zapił się dwie godziny wcześniej na
śmierć szmuglowanym przez Alaskę starym radzieckim spirytusem
(rocznik 1972...to był dobry rok...). I znów jak się okazało-
terroryści załatwili za nas czarną robotę, nawet ich wielce
oświecony wódz... Swoją droga- czy Allach nie zabrania czasem
spożywać alkoholu?
30 VII 2052
wtorek
dzień 26 lipca amerykanie uczynili swym świętem narodowym
(cholera, jakby jeszcze jednego w lipcu nie mieli...) zaś cała
nasza grupa operacyjna otrzymała znowu tonę medali od
amerykanów (ja swoje przetopiłem na zapasowe gąsienice, a mój
kumpel z piechoty na przykład na pociski przeciwpancerne do
swojego „Goliata”). Od dowództwa mój batalion czołgów
otrzymał dwa ordery- nowo opracowany medal „Odnowienia
stabilności światowej” oraz już trzeci order „Za
niezwykłe umiejętności logicznego myślenia” (a muszę
dodać, ze niewielu dostaje choć jeden taki). Ordery powiesiłem
sobie na tablicy korkowej w naszym kochanym „Twardym”. A
teraz? Zbliża się nareszcie urlop! Choć podejrzewam, że te
sukinsyny z IV Rzeszy nie dadzą nam odpocząć, oglądałem w
„Faktach” że gromadzą wojska na granicy...
by Yoghurt