PAMIĘTNIK CZOŁGISTY
anonimowego
żołnierza Polskich Korpusów Inwazyjnych
część VI by Yoghurt
1
VII 2052
poniedziałek
Minęło 9 lat od ostatniej wojny naszej wspaniałej IV RP z
wrazymi siłami. Małego najazdu Chin na nasze wschodnie granice
nie licze, stłumiliśmy ten atak w ciągu paru dni. A teraz co?
Teraz się swięci kolejna spora wojna. Chłopaki sa podniecone,
szczególnie, ze mimo już naszego podeszłego wieku (w końcu
mamy po 28 lat, wtedy, podczas wojny z turcją byliśmy młodymi
ochotnikami..) wzięto nas, jako weteranów, jako pierwszy
desant, który ma pomóc USA w walce z Kanadastanem, tymi
religijnymi fanatykami! Spakowałem swoje rzeczy, pożegnałem
się ze swoim kwiatuszkiem (slub wzięliśmy 5 lat temu...) i
wsiadłem do transportera, gdzie już siedział Wojtek, Tyciu i
Syf. Uściski dłoni, wspominki... Jak miło wracać na front.
2 VII 2052
wtorek
Miejsca naszego desantu nie są znane, ale prawdopodobnie
wylądujemy na florydzie, gdzie mamy swój przyczółek w USA.
Mam nadzieję, w każdym razie, ze tam wylądujemy- cieplutko,
lazurowe morze i najładniejsze amerykańskie aktorki. Co prawda
nasze polskie kobiety ładniejsze, ale...
3 VII 2052
środa
Sztab nadal nie przesyła wytycznych. Jesteśmy już w bazie w
gdansku, wkrótce wypływamy. Choć i tego nie wiemy- mozliwe,
że dostaniemy transport lotniczy. No cóż, zobaczy się...
4 VII 2052
czwartek
Nasz minister wojny wygłosił dziś jakieś tam przemówienie-
take tam bzdury o tym, ze pomoc USA jest naszym obowiazkiem itd.
Mnie tam zwisa, co oni dla nas zrobili kiedyś? Nic. Ale rozkaz
to rozkaz, nie ja jestem od zastanawiania się.
5.VII 2052
piatek
Rozkaz wreszcie padł- nasz wysłuzony Twardy (oczywiście mocno
zmodernizowany przez naszych ulubionych techników- ponoć
dorzucili nam bezpłatny pakiet programów o gotowaniu i
wymienili dekoder na nowszy) został zapakowany do „krowy”,
jak zwyklismy nazywać nasze samoloty desantowe Marian V.
Przewidywany czas lotu- 4 godziny...
6. VII 2052
sobota
Przed chwilka wylądowaliśmy na naszym lotnisku w bazie na
Florydzie. Podczas lotu poczytaliśmy sobie z chłopakami trochę
wiadomości o USA- ku uciesze wszystkich wygląda na to, ze znów
będziemy walczyć z fanatkami, którzy sami wchodzą pod nasze
lufy. Ale będzie jazda!
7 VII 2052
niedziela
Jako ze rozkazu ataku jeszcze nie wydano, bo amerykanie radzą
sobie całkiem nieźle z najazdem Kanadastańczyków, poszliśmy
dziś do miasta. Hah, w Macierzy ludzie patrzyli na nas z
podziwem, gdy kroczyliśmy przez miasto w galowych mundurach po
zwycięstwie nad Turcją. Tutaj nawet w zwykłym kombinezonie
czołgisty PKI czuję się jak półbóg przynajmniej. Kazdy z
amerykanów podbiega do nas, pstryka zdjęcia, prosi o podpisy,
młode i opalone amerykanki w bikini po porstu nas oblepiają...
Cóż, nie spodziewaliśmy się takiego przyjęcia, ale nie
powiem, byśmy byli niezadowoleni. Byłbym zapomniał- dzis
widziałęm w sklepie z zabawkami figurki zołnierzy PKI!
Świetnie wyglądaja, muszę przyznac że ci kolesie od zabawek w
USA dbają o szczegóły! Najlepsze w tym jest to, że wszytsko
dostajemy za darmo. Niepotrzebnie wymieniłem te 10 złotych w
kantorze w samolocie na 2 miliony dolarów- nie mam co z nimi
teraz zrobić i stratny bede.
8 VII 2052
poniedziałek
Nadszedł rozkaz wyruszenia na północ, bo Kanadastan zalewa
mniejszych liczebnie Marines i moga być problemy. Tak więc
wsiedliśmy do czołgu...A tu co widac? mamy oznaczenia kodowe
dowódcy plutonu! No miło, ze jako weterani dostaliśmy
zwierzchnictwo nad 10 pozostałymi czołgami, zawsze chciałem
powydawać rozkazy. Poza tym nie powiem, abym nie czuł się
dumny- ten wzrok młodzików z naszego plutonu, albo te
spojrzenia młodych chłopaków z piechoty... Budzą się
wspomnienia, gdy sami jeszcze byliśmy takimi 17-latnimi
chłopaczkami i z zachwytem patrzylismy na nasze maszyny oraz na
weteranów PKI... Wiedziałem, ze zaciągnięcie się do
Korpusów będzie najlepszym wyborem w moim życiu.
by Yoghurt